dzisiaj pragnę zabrać Cię na wycieczkę i odkryć przed Tobą tajemnice magicznego jeziora Caumasee położonego w środku Alp Szwajcarskich. Ten zakątek jest jednym z najczęściej fotografowanych i odwiedzanych jezior w tym kraju. Zapraszam na vlog.
Warto wspomnieć, że Szwajcaria nie tylko słynie z serów, czekolady i wina, ale także pięknej urzekającej natury i przeludnienia! Nie ma się co oszukiwać, ale najczęściej i najchętniej na swoje podrożowe cele wybieram nieodkrytą i pełną ciekawości dla mnie Francję, słoneczne i wesołe Włochy, pragmatyczne i nie najdroższe Niemcy, czy też romantyczną i tańszą Austrię. Jednak korzystając z „Coronowych” wakacji, moich sąsiadów muszę odłożyć na inny czas, a zająć się własnym podwórkiem. Mimo, ślimaczego tempa na autostradach, totalnie nieuzasadnionej drożyzny i ludzi w każdym miejscu, postanowiłam odwiedzić bardzo osławione (zwłaszcza na Instagramie) Jezioro Caumasee (czyt: KaumaZe), które leży w kantonie Graubünden.
Na początku zauroczyły mnie właśnie zdjęcia tego magicznego miejsca, ten lazur wody, błękit nieba nieskalany żadną chmurką, otoczenie bujnego lasu i dzikość natury w postaci zwierząt wszelakich do tego stopnia, że postawiłam sobie za cel odwiedzić to miejsce. Tutaj, pytając prawdziwych Szwajcarów, nasłuchałam się, że to przereklamowane, pełne turystów i niekoniecznie dzikie miejsce, które jak się uprę, to znajdę kawałek parkingu (po krążeniu po placu jakieś 45 minut), jak już zaparkuje, to czeka mnie kilka godzin stania w korku, aż na własnych nogach będę mogła dojść i napawać swe oczy zbiornikiem wodnym (czyt. bajorkiem) w towarzystwie krzyków dzieci i szczekania psów, ale jak już się bardzo uprę — to niech jadę! Po tych ostrzeżeniach odkładałam ten wyjazd ciągle w czasie. Wiedząc jednak, że 11 maja wszystko u nas miało wrócić do normy (i wróciło) chciałam jeszcze skorzystać z możliwości, a nuż uda mi się bez tego stania w korku i bez tych turystów odwiedzić czarodziejskie jezioro Caumasee. I tak też poczyniłam!
7 maja rano spakowałam aparat, Osmo, butelkę wody i lunch w swój plecach, zabrałam koleżankę i w cudownie wesołym nastroju ruszyłyśmy na wycieczkę w Alpy. Droga trwała jakieś ponad 1.5 godziny (ok. 130 km) i byłyśmy na miejscu.
Parkowanie! Zazwyczaj ta czynność stresuje mnie jedynie, jeśli chodzi o miasto Zürich (istny koszmar kierowców), więc tutaj miałam w głowie, że nie będzie to łatwe ani tanie, ale dam radę. I wiecie co? Mam niezłego Anioła Stróża! W tym obszarze są 4 parkingi, z czego jeden był zamknięty (Covid) drugi najdalszy z dziwnym dojazdem, trzeci kompletnie zajęty i czwarty najbliżej ścieżki przepełniony! Ja oczywiście uwielbiam jeździć autem, dlatego też od razu nie patrząc, wjechałam na ten parking i moim oczom ukazała się maleńka luka między autami, hurra! krzyknęłam jesteśmy uratowane — parkuję! Udało się, ale miałam trochę obawy, czy kierowcy obok mojego auta dostaną się do środka swoich samochodów hahaha. Teraz czas na zapłacenie parkomatu, naszykowałam sobie 20 CHF drobnymi, bo stwierdziłam, że mniej niż 3 godziny tam nie spędzimy. Na szczęście okazało się, że to nie Zürich (za godzinę 5 CHF!!!) i za 5 godzin zapłaciłam piątaka, mój banan od ucha do ucha nie schodził mi przez kolejne minuty, a nawet dzisiaj wspominając, uśmiecham się pod nosem. Plecak na plecy, wygodne buty na nogach, treningowe legginsy i filtr 50 na twarz i w drogę! Krętą ścieżką z górki z przyjemnością gaworząc wesołe historie, zeszłyśmy szlakiem do naszego docelowego miejsca. Dzięki Coronie obyło się bez kolejki! Ten szum drzew zawsze na mnie działa kojąco, do tego plusk wody o kamienie i ciepło sprawiały wrażenie letniego dnia. W drodze powrotnej było znacznie bardziej wymagająco, gdyż musiałyśmy wrócić pod górę na parking, więc prawdziwy trening zaliczony i 7 km wokół jeziora zrobione. Pogoda dopisywała, było bardzo słonecznie i ciepło, więc mogłyśmy z bliska podziwiać wygrzewające się na skałach, kamieniach czy pod drzewami różnej wielkości jaszczurki i węże.
Turyści! No niestety nie byłyśmy same, ale też tego nie oczekiwałam, wiedziałam dokładnie, że to turystyczne miejsce więc na szczęście obyło się od pisków i jęków dzieci i z psami też była cisza. Obeszłyśmy pół jeziora (pół, ta ładniejsza część była niestety zagrodzona) i pośród ludzi z aparatami, dźwięku dronów znalazłyśmy swój kamień (a nawet 3) i rozpoczęłyśmy przyjemny picnic. Czas minął bardzo szybko i przyjemnie.
Caumasee! Nazwa tego jeziora wywodzi się od słowa z dialektu grecko — łacińskiego (w Szwajcarii są 4 języki urzędowe, może kiedyś coś więcej o nich opowiem ;)) Cauma oznacza — upał (gorączka słoneczna), jest to także określenie pory wyprowadzania w porze lunchu krów dla odpoczynku jednym słowem można tę nazwę określić jako „jezioro południowego odpoczynku” (sjesty). Miejsce to znajduje się, jak już wspomniałam w kantonie Graubünden w gminie Flims, położone 997 m n. p. m. Zajmuje obszar 10 ha, ma długość 600 metrów i szerokość 300 m. Jego najgłębsze miejsce wynosi 30 metrów. Caumasee to bardzo oblegane miejsce także przez ptaki (pliszka, mewy, kaczki krzyżówki, można spotkać też kormorana czy perkozy, czaplę białą, niestety przeszkadzają im kąpiele), które żywią się dobrze zarybionym akwenem (karpie, raki, były też węgorze niestety wymarły), dookoła otula gęsty las, w którym znajdują się różne gatunki płatków leśnych, motyle, wiewiórki, sarny, borsuki, jaszczurki i węże.
Caumasee, ach Caumasee! Jak mogę podsumować naszą wyprawę, no cóż, wraz z ekscytacją i odkryciem tego miejsca — czar prysł. Faktem jest, że jest to piękne i niezwykle fotogeniczne miejsce, pełne uroku, jaki dają górskie jeziora, jeśli mówić tutaj o magii to jest to na pewno czar połączenia lazurowej wody, nagich skał, bujnego szumiącego lasu, błękitnego nieba i białych, widocznych szczytów, ale czegoś zabrakło! To wszystko, co miało dać mi poczucie wyjątkowego miejsca, uleciało wraz z pierwszym kadrem na Caumasee. Nie zrozumcie mnie źle, nadal twierdzę, że to piękne miejsce, ale teraz widzę jak bardzo lubiane przez fotografów i przede wszystkim Instagramerów, którzy katują je milionem filtrów! Pytanie tylko po co? Czyż natura sama w sobie nie jest wystarczająco urokliwa, magiczna i zachęcająca? Moje małe rozczarowanie powstało właśnie przez to i to małe oszustwo, jakim jest obrabianie (przerabianie) rzeczywistości. Jak przeczytaliście, ten górski akwen nie należy do olbrzymów, powiedziałabym, że jest malutki, a na większości zdjęć wygląda niczym magiczne jezioro na Słowenii z wyspą i zamkiem na środku! Może to właśnie wyobrażenie o wielkości i potędze zagrało na moich wyobrażeniach? Nie wiem, ale wiem, że czegoś mi tutaj zabrakło. Muszę też Wam powiedzieć, że na swojej liście mam jeszcze wiele krajobrazów i miejsc do odkrycia, a jednym z nich jest najsłynniejsze jezioro w całej Szwajcarii, nad które wybieram się już kilka ładnych lat. I teraz obawiam się, aby ono nie okazało się takim wystylizowanym tworem Internetu!
📍 Zapraszam na króciutki vlog 📍
Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarło na Tobie to jezioro? Wiem, że zazwyczaj to wyprawy zdjęciowe bardziej są lubiane, ale daj znać czy taka forma vloga i opis Ci się spodobały?
Rozumiem, chociaż Bodensee (jezioro Bodeńskie) tak naprawdę łączy ze sobą zarówno Szwajcarię, jak i Niemcy oraz Austrię, ale jest piękne i bardzo duże ;D
Z tego, co się dowiedziałam, to nie ma tutaj na szczęście gatunków niebezpiecznych, ludzie nawet na ścieżce głaskali jakiegoś małego wężyka. Ja jednak wolę być ostrożna ;D
Pomimo, że widziałam już zdjęcie tego miejsca na Twoim Instagramie Moniś, to niezmiennie mnie ono zachwyca ❤ Przypomina mi nieco chorwackie krajobrazy, chyba przez ten cudowny kolor wody ;)
♡ Dziękuje, że odwiedziłeś mój blog. ♡ Dziękuje za każdy komentarz jest on dla mnie ogromną motywacją. ♡ Zabraniam kopiowania i wykorzystywania treści oraz zdjęć z mojego bloga bez mojej zgody i wiedzy. ♡ Spam i obraźliwe komentarze będą usuwane. ♡ W miarę możliwości staram się odwiedzać moich czytelników. ♡ Komentarze proponujące obserwację za obserwację nie są mile widziane. ♡ Zapraszam ponownie na bloga oraz pozostałe moje social media. ♡ Jeżeli spodobał Ci się mój blog i moja praca zapraszam do obserwowania
Przepiękne widoki. Strasznie brakuje mi podróżowania a tyle miejsc jest do zobaczenia:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego warto poznać własne podwórko ;D
Usuńnajbardziej znane w Polsce jest Jezioro Bodeńskie (Dygata)
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż Bodensee (jezioro Bodeńskie) tak naprawdę łączy ze sobą zarówno Szwajcarię, jak i Niemcy oraz Austrię, ale jest piękne i bardzo duże ;D
UsuńTAK! To jest Szwajcaria, która podoba mi się najbardziej. Chętnie bym się teraz tam przeniosła.!
OdpowiedzUsuńJa chętnie kochana obecnie wybrałabym się do Francji lub Włoch, ale niestety jeszcze granice są zamknięte ;D
UsuńTen kolor wody, nawet ryby widać! <3
OdpowiedzUsuńLazur ;)
UsuńPiękna przyroda❤
OdpowiedzUsuńTo prawda <3
UsuńJa lubię takie klimaty i naturę,
OdpowiedzUsuńchociaż wodę to bardziej lubimy dużą,
taką żeby pożeglować...
Świetne zdjęcia...
O tak, doskonale Cię rozumiem, sama tęsknie za szumem morza <3
UsuńKrajobrazy śliczne
OdpowiedzUsuńNie da się tego ukryć ;)
UsuńPiękne widoki! Ale tych węży to bym się bała :D
OdpowiedzUsuńZ tego, co się dowiedziałam, to nie ma tutaj na szczęście gatunków niebezpiecznych, ludzie nawet na ścieżce głaskali jakiegoś małego wężyka. Ja jednak wolę być ostrożna ;D
Usuńale niesamowite miejsce, wygląda bajecznie, te kolory są po prostu niezwykłe! Magiczne!
OdpowiedzUsuńMiło, że Ci się podoba :D
UsuńPomimo, że widziałam już zdjęcie tego miejsca na Twoim Instagramie Moniś, to niezmiennie mnie ono zachwyca ❤ Przypomina mi nieco chorwackie krajobrazy, chyba przez ten cudowny kolor wody ;)
OdpowiedzUsuńO tak południowe kraje mają kochana ten sam mianownik — lazurowe wody! Ja tęsknię bardzo za urlopem i wyjazdem na południe Francji <3
UsuńTakie miejsca są naprawdę magiczne! :)
OdpowiedzUsuńI turystyczne ;D
Usuńwooooooow, jak tam cuodownie <333
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałabym się tam zimą, ciekawe czy krajobraz będzie równie zachęcający :D
UsuńPiękne widoki. Uwielbiam kontakt z naturą :)
OdpowiedzUsuńJa również kochana <3
UsuńPrzepiękne widoki !😍 aż człowiek ma ochotę podrózować 😊
OdpowiedzUsuńO zdecydowanie podróże leżą w mojej naturze <3
UsuńŚliczne jest to jezioro <3 Piękna woda, zaraz obok góry i zieleń, to są moje klimaty :D
OdpowiedzUsuńNiestety mnie rozczarowało, swoją wielkością, to raczej niewielki staw ;D
UsuńO rany, jak przepięknie tam! Choćby to wielkością kałuża była to i tak cudo :D Chciałabym tam kiedyś pojechać :)
OdpowiedzUsuńŚwietne porównanie hahaha :D
UsuńPiękne to jezioro!😊 Bardzo bym chciała teraz nad nim siedzieć 😊
OdpowiedzUsuńWow wspaniale widoki :) slicznie tam jest :) I ta woda w jeziorze woooow
OdpowiedzUsuńTak woda i jej kolor robi wrażenie :)
UsuńWidoki naprawdę robią wrażenie :D Coś pięknego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pozdrawiam serdecznie :D
UsuńCudowne miejsce! Uwielbiam takie klimaty Monisiu!
OdpowiedzUsuńKochana bardzo mi milo, że mogłam Cię tam zabrać choćby wirtualnie ;D
Usuń