ponad rok temu opublikowałam wpis poświęcony decyzji mojego męża o usunięciu swoich tatuaży. Od tego momentu trochę czasu upłynęło, a mój mąż przebył już kilka zabiegów laserowego usuwania tatuaży. Czas więc najwyższy pokazać Wam efekt na dzień dzisiejszy i od razu muszę wspomnieć, że to niestety jeszcze nie koniec, jak zauważycie, czeka go jeszcze wizyta (może więcej). Zapraszam na odświeżenie tematu o tatuażu.
Pierwszą część przeczytacie — TUTAJ
Moi kochani zastanawiałam się jak pokazać Wam zdjęcia, aby efekt był najczytelniej widoczny. Postawiłam nie na zdjęcia z kolejnych sesji, tylko na kolejne etapy danego tatuażu. Mam nadzieje, że będzie to lepsza opcja, aby pokazać rezultat długiej i bolesnej drogi, jaka podjął mój mąż w walce o „czyste” ciało. Notabene to właśnie z tą tematyką — usuwania tatuażu najczęściej zadajecie mi pytania w wiadomościach prywatnych. Nie będę się powtarzać, ale najważniejsze to, trzeba być pewnym swojego wyboru i to dotyczy zarówno robienia tatuaży, jak i ich usuwania ;)
Kod kreskowy na karku
Tak wygląda tatuaż zawsze chwilę po zabiegu potraktowania go laserem, po każdej sesji. Poniżej pokazuję już bardziej lub mniej wygojoną skórę po każdym zabiegu.
Po 2 sesji
(Tatuaż przed pierwszą sesją, jak i po pierwszym zabiegu obejrzycie w części pierwszej, dziś zaczynam od sesji drugiej).
Jak widzicie, tatuaż po drugim zabiegu mało co znikł, jedynie delikatniejsze miejsca zaczęły beknąć.
Po 3 sesji
W końcu zaczęły mocne i ciemne linie odrobinę tracić kolor.
Po 4 sesji
Tutaj już można powiedzieć, że cienkie linie stały się mało widoczne, najtrudniej jednak usunąć zabliźnione tatuaże.
Po 5 sesji
Powoli do celu...
Po 6 sesji
Tutaj widać największy progres, a między sesjami była też najdłuższa przerwa.
Po 7 sesji
Ostatnia sesja odbyła się wiosną, ze względu na wysokie temperatury dobrze dać sobie trochę czasu, co jak widać procentuje.
Chiński znak na ramieniu
Po każdym zabiegu laserowym, dokładnie na tym tatuażu powstawały duże bąble, które najdłużej się goiły.
Po 2 sesji
To najtrudniejszy we współpracy z laserem tatuaż, gdyż ma bardzo dużo zabliźnień. Jest on też najciemniejszy ze wszystkich.
Po 3 sesji
Jak możecie zobaczyć, w niektórych miejscach wiązki promieni zadziałały lepiej.
Po 4 sesji
Niestety, oporny zawodnik...
Po 5 sesji
Z czasem jednak kolor delikatnie zaczął się wybielać.
Po 6 sesji
Podobnie jak przy kodzie tak i tutaj dłuższa przerwa pokazała, że skóra się lepiej regeneruje.
Po 7 sesji
Mimo tylu zabiegów ten tatuaż wymaga zdecydowanie dłuższej terapii.
Tribal na środku pleców
Największy motyw i zarazem najbardziej bolesne miejsce u mojego męża.
Po 2 sesji
Po drugiej sesji praktycznie tusz nadal był widoczny jak wcześniej.
Po 3 sesji
W końcu coś ruszyło...
Po 4 sesji
Mimo bólu nie tak łatwo i równomiernie usunąć tak duży tatuaż.
Po 5 sesji
Czasem tusz blaknie szybciej, a czasem wolniej.
Po 6 sesji
Szósta sesja była niesamowicie bolesna, ale znacznie wybieliła tatuaż.
Po 7 sesji
Po siódmym zabiegu mój mąż robi przerwę. Ważne, aby nie narażać skóry na promienie słoneczne, dlatego warto poczekać z sesjami na chłodniejsze miesiące.
Praktyczne rady:
- Rób dłuższe przerwy między sesjami, to zaowocuje skróconą liczbą zabiegów i zmniejszeniem kosztów. Mój mąż chciał to zrobić szybko, dlatego miał sesje co miesiąc, aby było widać szybciej rezultaty, warto poczekać, aż skóra się zregeneruje, obecnie ma przerwę po ostatnim zdjęciu około 4 miesięcy. Ostatnia sesja odbyła się wiosną.
- Unikaj słońca! Aby nie było to upierdliwe, to warto wybrać więc miesiące chłodne, czyli koniec jesieni, zimę czy początek wiosny.
- Bardzo Cię boli, a jesteś kobietą? Koniecznie kontroluj swój cykl i najlepiej „bolesne” zabiegi typu usuwanie czy robienie tatuażu wybieraj zaraz po miesiączce, to sprawdzony sposób na obniżenie progu bólu, gdyż wtedy jesteśmy najtwardsze! ;)
-Lewa strona, zawsze bardziej boli niż prawa.
- Jeżeli jesteś przed wykonaniem swojego wymarzonego zdobienia ciała, wybieraj miejsca, w których mniejszy odczuwasz ból, możesz to sprawdzić np. się podszczypując.
- Ważne jest odpowiednie dostosowanie mocy lasera, mój mąż raz był bardzo poparzony, a raz praktycznie laser nic nie zdziałał, gdyż był zbyt delikatnie ustawiony.
Lato dobiega końca, dlatego mój mąż powoli planuje kolejne zabiegi. Jak sami widzicie usuwanie tatuażu to żmudna i boląca droga. Jeżeli macie ją podjąć to zbliża się jesień i moim zdaniem najlepszy czas właśnie na tego typu zabiegi.
Przesyłam buziaki,
Monika.
Jedno robią inni usuwają... ja pókico chciałabym jakiś mieć ;)
OdpowiedzUsuńHihihi tak to już jest, jeżeli jesteś pewna motywu i miejsca na ciele, to nie pozostaje nic innego jak wybrać salon ;)
UsuńOd dawna chodzi mi po głowie tatuaż, ale wciąż się waham. Wiedziałam, że można go usunąć, jeżeli nam się znudzi, ale jak widać jest to na prawdę długotrwała praca. Podziwiam Twojego męża. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńblog
Powiem Ci tak, usuwanie to większa inwestycja i ból niż samo zrobienie tatuażu, w końcu skórę mamy jedną. Ja również podziwiam męża za decyzję, ale przede wszystkim wytrwałość. Życzę Ci miłego weekendu :D
UsuńWidzę świetną zmianę! Widać, że to coś daje! Życzę aby dalsze zabiegi sprawiły, że już niechciane tatuaże znikną na zawsze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana w imieniu męża ;)
Usuńdlatego trzeba przemyśleć decyzję tysiąc razy. Jeśli chodzi o mnie to nie zdecydowałabym się na tatuaż na karku ze względu na pracę, dlatego mam go niżej :)
OdpowiedzUsuńKochana i tutaj masz odpowiedź, dlaczego mój mąż się go pozbywa. Kiedy miał 18 - 19 lat nie zdawał sobie sprawy, że w przyszłości będzie miał taką pracę, a przede wszystkim, że tatuaże, mimo że stały się strasznie popularne, będą jednak przeszkadzać :*
UsuńO nie ... tak czy siak wygląda to bardzo źle ;p
OdpowiedzUsuńHihihi dlatego mąż się nie poddaje i działa dalej ;)
UsuńCałe szczęście, że mnie nigdy nie ciągnęło do tatuaży.
OdpowiedzUsuńHihihi kochana, a mnie tam ciągnie ;)
UsuńOd wielu lat kusi mnie zrobienie tatuażu ale jakoś nigdy nie mogę się zdecydować ostatecznie i choć lata mijają to rysunki na moim ciele się nie pojawiają ;)
OdpowiedzUsuńOj to nie wiem, czy na Twoim miejscu kochana bym się zdecydowała, moich byłam w milionie procent pewna i bez zbędnego czasu je realizowałam. Z czasem powiem Ci, że, gdybym się wahała, to z pewnością bym nie zrobiła <3
UsuńMnie na szczęście nie ciągnie do tatuaży, bo wiem, że za kilka lat mi się pewnie znudzi lub przestanie podobać i będę miała problem z usuwaniem ;)
OdpowiedzUsuńOj to rzeczywiście lepiej nie robić :)
UsuńLepiej dobrze przemyśleć czy na pewno chce się mieć tatuaż, żeby potem nie cierpieć.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jednak czasem w życiu wychodzi inaczej i nawet jeżeli z początku byliśmy bardzo zadowoleni coś się zmienia, człowiek dorasta i trzeba podjąć kolejną decyzję :D
UsuńJa tyle razy w życou chciałam zrobić sobie tatuaż ale nigdy nie wiedziałam co chcę i w końcu nie podjęłam takiej decyzji. Dziś się cieszę bo miałabym problem.
OdpowiedzUsuńOj tak lepiej być pewnym, wtedy jest większa szansa, że zostanie z nami na dłużej hihihi ;)
UsuńJakoś mnie nie ciągnie do tatuaży, ale nie wiem co będzie kiedyś:)
OdpowiedzUsuńOj to też prawda :)
UsuńKiedyś chciałam mieć tatuaż, ale już mi przeszło :) Świetne efekty!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje hihihi ;)
UsuńNie mam tatuaży i nie planuję, więc problem ten mnie nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńJa kochan swoje tatuaze. Skąd pomysł na poznycie się wszysykich? Myślałam ze jakiś mu się nie udał a tu widzę jedzie po całości
OdpowiedzUsuńCelem był najmniejszy, czyli kod kreskowy, ale że tatuażysta dał mu dobrą cenę za wszystkie to chętnie się zgodził. Mój Nathi nie był bardzo przywiązany do tych tatuaży, więc powiem Ci kochana, że i tak miał w planach usunąć je wszystkie, tylko poszło niespodziewanie szybko hahaha. Ja swoje też lubię ;)
UsuńMasz rację Kochana - zanim podejmie się decyzję o zrobieniu tatuażu, czy jego usunięciu, trzeba być pewnym swojego wyboru. Mnie już wiele razy korciło, żeby sobie zrobić tatuaż, ale zawsze coś mnie od tego odciągało. Dzisiaj już nie jestem taka pewna, czy chciałabym go zrobić ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, ja swój pierwszy zrobiłam jako nastolatka i to był pełen spontan, a moje skrzydła czekały na odpowiednią chwilę około 3 lat ;)
UsuńDawniej chciałam mieć tatuaż, bo bardzo mi się podobają. Ale widziałam nie raz jak wyglądają one kilka lat pozniej, gdy blakna i podziękowałam.
OdpowiedzUsuńWiem, że bombardowanie laserem boli okropnie i niektórzy poddają się po pierwszej sesji. Gratuluję wytrwałości ;)
Jest dokładnie tak, jak piszesz, tez bardzo podziwiam męża za wytrwałość, kiedyś się poddał po pierwszym zabiegu, a teraz po latach jest pewien swojej decyzji :)
UsuńPatrze na te zdjecia i mysle tylko: "Jak to musi bolec!". Trzymam kciuki za Twojego meza!
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana oj boli, boli bardzo ;)
UsuńJa nie mam tatuaży :) Mimo tego że teraz to nawet dużo kobiet robi sobie tatuaże to ja jestem chyba staroświecka, bo jakoś mnie to nie kręci :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, kiedyś tatuaż coś wyrażał, ukazywał indywidualność, ostatnio to po prostu moda, co również nie do końca mi się to podoba ;)
UsuńThanks a lot :D
OdpowiedzUsuńwooow, super interesting and useful!
NEW YOUTUBE POST | I CHANGED MY BEAUTY CORNER. :o
Instagram ∫ Facebook Official Page ∫ Miguel Gouveia / Blog Pieces Of Me :D
Thank you my friend :D
Usuńczasami są to błędy młodości i myśle że warto je wtedy usunąć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog parentingowy
A czasami też nasz gust ewoluuje ;)
UsuńNie wiedziałam, że usuwanie jest tak długotrwałe. Byłam przekonana, że 1-2 sesje i po sprawie. Sama nie mam tatuaży i chyba raczej sobie żadnego nie zrobię, ale dobrze wiedzieć jak to wygląda w praktyce, choć współczuję dolegliwości bólowych mężowi i dyskomfortu ;/
OdpowiedzUsuńNiestety całkowite usuniecie tuszu, trwa bardzo długo i jest to mega bolący proces, dziękuje kochana, ja bardzo go podziwiam :)
UsuńWidać zmianę i to ogromną. Ja nie mam tatuaży :)
OdpowiedzUsuńDziękuje, choć to jeszcze nie koniec ;)
UsuńJa nie mam tatuaży, ale jeśli kiedyś jakiś zrobię, to dobrze przemyślę, jaki wzór wybrać.
OdpowiedzUsuńOj tak warto być pewnym hihihi :)
UsuńPamiętam ten pierwszy wpis bardzo dobrze. Czytałam go z dużym zainteresowaniem. Twój mąż podjął się nie lada wyzwania, ale rozumiem to, zapewne ma swoje powody. Mam nadzieję, że zabiegi powiodą się do końca. Trzymam kciuki za Twojego męża!!!! (apropo- ja też mam jeden tatuaż, może kiedyś nawet historię o nim napiszę, ale w moim przypadku nie będzie on usuwany). Pozdrawiam Was serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńO kochana bardzo mnie zaciekawiłaś, chętnie przeczytam taką historię :) Dziękuje w imieniu męża =D
UsuńTy tu o usuwaniu piszesz, a ja właśnie zdecydowałam się na zrobienie pierwszego! Nawet umówiłam się już na konkretny termin! ;)
OdpowiedzUsuńPochwal się kochana jak poszło :D
UsuńCałe szczęście nigdy nie chciałam mieć tatuaży, wiec nie mam problemu z ich usuwaniem. Inaczej nie wiem, czy zdecydowałabym się na usunięcie. Mam bardzo niski próg bólu .
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja, na całe szczęście mój mąż ma widać wyżej położony ten próg, bo nie rezygnuje i chce to doprowadzić do końca :)
UsuńSłyszałam już wcześniej jak trudno usunąć tatuaż i ile potrzba na to czasu i pieniędzy. Ja nie mam tatuaży i mieć nie chce, wiele osób robi je bez przemyślenia sprawy
OdpowiedzUsuńTo jedna sprawa, warto jednak pamiętać, że kiedy robimy tatuaż w młodym wieku, w przyszłości może nam zmienić się gust lub wymaga tego praca :)
UsuńChciałabym mieć jeden tatuaż, ale obawiam się że ktoś zrobi źle i nie będzie dobrze wyglądać. Poza tym mam cały czas w głowie, że nie zawsze będę młoda i za naście czy dziesiąt lat skóra nie będzie się już tak prezentować jak teraz.
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda, na młodej jędrnej skórze wygląda to świetnie na pomaszczonej już nie koniecznie ;) Warto zatem wybierać miejsca, gdzie skóra najmniej będzie się marszczyć hihihi ;)
UsuńNiestety z usunięciem tatuażu trzeba się troche napracować;/
OdpowiedzUsuńSzczera prawda :)
UsuńA ja właśnie chciałabym sobie zrobić tatuaż, ale malutki :)
OdpowiedzUsuńJak narazie nadal boję się bólu :D
Hihihi ból robienia to nic w porównaniu z laserem, kiedy się go usuwa ;)
UsuńWidać ogromną zmianę :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam tatuażu i nie planuję, podobają mi się, ale u innych, ja jestem zbyt zmienna i pewnie szybko bym zaczęła żałować, że nie wybrałam innego wzoru.
Oj to tym bardziej warto się zastanowić, jak widzisz usunąć go to nie lada praca i cierpienie hihihi, mądra decyzja ;)
UsuńTeż mam tatuaż za którym nie przepadam, ale chyba nie zdecyduję się na jego usunięcie, za dużo bólu.
OdpowiedzUsuńOj boli bardzo, ale efekt jest widoczny :)
UsuńThanks a lot :D
OdpowiedzUsuńhave an amazing day my dear :)
NEW REVIEW POST | MAKEUP REVOLUTION: FAST BASE STICK FOUNDATION :o
Instagram ∫ Facebook Official Page ∫ Miguel Gouveia / Blog Pieces Of Me :D
Likewise Miguel :D
UsuńFaktycznie efekty w końcu są widoczne... Brawa dla męża. Ja jednak preferuję przykrywanie tatuażu nowym wzorem, jeśli już koniecznie trzeba :) Ale co kto lubi. Ważne, żebyście oboje byli zadowoleni z efektu końcowego.
OdpowiedzUsuńDziękuje, dokładnie można i przykryć, jednak mój mąż zdecydował się na usunięcie. Pozdrawiam serdecznie :D
UsuńWidać różnice rzeczywiście, ale ile to pochłania to naprawdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Niestety zarówno czasu, bólu, jak i pieniędzy ;)
Usuńja za bardzo boję się bólu żeby zrobić sobie tatuaż, o usuwaniu go potem nie wspominając :P
OdpowiedzUsuńOj to lepiej nie ryzykować, zwłaszcza że tatuaż też nie robi się w 5 minut ;)
UsuńJeśli decyduje się ktoś na tatuaż to powinien liczyć się z jego konsekwencjami jeśli będzie chciał kiedyś usunąc.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest :)
UsuńUnikam tatuaży choć czasami podobają mi się niektóre, ale to trzeba umieć z głową robić, zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety.
OdpowiedzUsuńZgadzam się =D
UsuńNa szczęście nie mam tatuażu i nie ciągnie mnie do tego, chociaż u innych podobają mi się niektóre :)
OdpowiedzUsuńKiedyś osoba z tatuażem to był ktoś (typowi Bad Boys tak zdobili swe ciała) teraz, co najbardziej mnie rozczarowuje to fakt, że każdy „douchebag” robi sobie dziarę, dlatego tatuaż traci swoją oryginalność dla mnie ;)
UsuńJeżeli o mnie chodzi to tatuaże, to ja jestem na nie :D Nie powiem, niektóre wzory czy motywy są przepiękne, ale mimo to nie widzę sensu zadawania sobie bólu by zrobić sobie jakiś znak na całe życie :D Mam nadzieję, że u Twojego męża jeszcze kilka zabiegów i bedzie po krzyku. Trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje kochana, tak zdecydowanie czeka go jeszcze kilka zabiegów, ale już widać olbrzymią różnicę ;)
Usuńkiedyś chciałam sobie zrobić tatoo, ale w sumie zrezygnowąłam z tej opcji.
OdpowiedzUsuńWidocznie tak miało być kochana :)
UsuńA mnie się cały czas marzy tatuaż.
OdpowiedzUsuńA masz już wybrane miejsce i wzór? :)
UsuńDomyślałam się, że usuwanie to dosyć długi proces, ale nie spodziewałam się, że aż tak :)
OdpowiedzUsuńOj tak, niestety długi i bolesny ;)
UsuńPodziwiam Twojego męża! I życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :D
UsuńDzień dobry. Czy udało się mężowi usunąć tatuaże?
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, mój mąż jest już przy końcu przygody z usuwaniem tatuaży. Teraz czeka na jedną z ostatnich sesji. Kod na karku jest już niewidoczny, Tribal na plecach wymaga jeszcze jednej sesji, a Znak na ramieniu jest zabliźniony, więc potrzebuje więcej uwagi. Mój mąż jest bardzo zadowolony z efektów, a po wszystkich sesjach będzie jeszcze jeden wpis z podsumowaniem. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń