Inspiracje Października

Witajcie kochani,
jak co miesiąc przybywam, aby podzielić się z Wami swoimi ulubieńcami oraz tym, co mi w ostatnim czasie przyniosło dużo radości.
Październik minął szybko, zbyt szybko i coraz bliżej do końca roku, ale na całe szczęście pogoda u mnie dopisała i cieszyłam się złotą jesienią oraz ciepłymi promykami słońca.

Numer 1. Seriale

Jeżeli tak jak ja, obejrzeliście wszystkie sezony i wszystkie odcinki Desperate Housewives (Gotowe na wszystko), to serial Devious Maids (Pokojówki z Beverly Hills) polubicie tak samo mocno. Jak możecie się domyśleć jest to opowieść o życiu pokojówek oraz ich pracodawców w Beverly Hills z wątkiem kryminalnym w tle. Według mnie idealna pozycja na jesienne wieczory, zabawna, a zarazem zagadkowa. Gorąco Wam polecam i koniecznie dajcie znać czy i Wam się spodobał. Do obejrzenia TUTAJ.

Drugim serialem całkiem innym niż polecany poprzednik to serial dający do myślenia i jest to nic innego jak „Black Mirror” („Czarne lustro”)
Opowiada on o przyszłości, lecz bardzo niedalekiej i o tym, jak życie ludzi się zmieniło pod względem techniki. Temat jest ciężki i mroczny i w większości przerażający...... Warto obejrzeć o ile takie seriale nie są wyciskaczami łez niestety „Black Mirror” spowodował u mnie bardzo silne i niezapomniane emocje, kilka łez również uroniłam. Serial jest produkcji Netflix, a obejrzycie go TUTAJ.

Numer 2. Film

Moim ostatnim odkryciem filmowym był „Instinct” z genialną rolą A. Hopkinsa. Bardzo lubię tego aktora i choć nie jest to najnowsza produkcja (1999) film jak najbardziej jest na czasie. Opowiada o zderzeniu dwóch światów ludzkiego oraz zwierząt, a dokładnie Goryli w dżungli, ale nie jest to film przyrodniczy. Zaciekawieni? W takim razie z przyjemnością odsyłam Was jak zawsze po więcej na Filmweb, a Instinct możecie obejrzeć na Zalukaj.

Numer 3. Muzyka

Sama nie wiem, dlaczego przychodzę tak późno z utworem w języku niemieckim (Szwajcarski dialekt) schwizerdütsch a dokładniej z regionu Berno (Berndütsch). W końcu obcuje z nim, na co dzień i również kilku wykonawców słucham od 10 lat. Dziś przedstawiam Wam relatywnie nowy utwór, w którym się zakochałam i często nucę pod nosem, a jest to „Mis Huus, Dis Huus” — „mein Haus, dein Haus”, czyli po polsku „mój dom, Twój dom" ;)

Innym utworem, który często nucę jest również utwór zespołu Lo & Leduc o ciekawym tytule „für ingwer und Ewig” (dla wiecznego imbiru, hihihi). Nie ma to jak poczucie szwajcarskiego humoru :P

Numer 4. Dodatek

Stali czytelnicy oraz Ci, co często zaglądają na mój blog, zapewne mogli wywnioskować, że bardzo lubię markę Guess. Nie jest to oczywiście modny, drogi i podrabiany Louis Vuitton, ale poczciwy i w dobrej niewysokiej cenie Guess. Największą radość sprawiają mi torebki tej marki, których już kilka mam, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i jakiś czas temu kupiłam kolejną. Odpowiadała mi formą, jak i kolorem, dodatkowo jest bardzo pakowna i klasyczna, dzięki czemu jesienią doskonale sprawdza się na zakupy, a także jako dodatek na wyjście na kolację. Dzięki temu, że nie jest droga nosze ją bardzo często i nie martwię się o zniszczenia, choć zadziwiająca jest jakość tych torebek, a wierzcie nie oszczędzam ich ;)
Swoją kupiłam tutaj - ISABEAU SHOPPER  www.guess.eu, kosztowała około 100 CHF.

Numer 5. Kosmetyk kolorowy

Mimo że kosmetyków mi przybywa i wciąż na rynku pojawiają się kurzące nowości moim zdecydowanym ulubieńcem w październiku, była paletka do konturowania The Basic Moment marki Zoeva. W tym zestawieniu znalazłam idealny stonowany, a jednak ożywczy róż. Piękny i mleczny bronzer oraz ciepły i jesienny rozświetlacz. Kochani serdecznie odsyłam Was do mojego wpisu, gdzie bliżej możecie przyjrzeć się tej palecie, TUTAJ.

Numer 6. Pielęgnacja

Od jakiegoś czasu starałam się znaleźć dobry i nieszkodliwy płyn do higieny intymnej. O ile poprzednie żele i mleczka myjące były w praktyce poprawne tak skład ich sprawiał że systematycznie się od nich odsuwałam. Ostatnio przy zakupach w Niemczech, w DM wpadł mi w ręce nowy produkt marki CD i jest to żel myjący do higieny intymnej. Podoba mi się, że ten kosmetyk jest bez parabenów, mineralnych olejów, silikonów, barwników czy składników pochodzenia zwierzęcego. Dodatkowo jest to produkt wegański, ma bardzo przyjemny zapach, nie uczula i nie wysusza. Bardzo podoba mi się gęsta konsystencja, która nie spływa z dłoni oraz opakowanie z pompką. Z pewnością napisze również recenzje tego żelu, myślę, że w pełni na nią zasługuje. Kosztował 2.45 €.

Numer 7. Zapach

Kiedy myślę o jesieni pierwsze co przychodzi mi na myśl to zapach. Koniecznie mocny, ciężki, słodki i otulający. U mnie jesienią goszczą właśnie takie zapachy, zarówno mój dom, jak i ja pachniemy jesiennymi nutami. Cały październik przepełniał moje zmysły zapach Angel Muse od Mugler. Dla mnie to kwintesencja jesieni, zarówno dni, jak i wieczorów. Ten zapach to dla mnie ciepło ognia w kominku, blask promieni słonecznych, szum opadłych liści oraz zapach Alpejskiego klimatu. W Szwajcarii jesień nieodzownie łączy się z pieczonymi kasztanami (Maroni), zapachem sera (Raclette) oraz spotkaniami w gronie rodziny zajadając pyszne Fondue. W tym roku październik miał tylko kilka deszczowych dni, przeważająca większość to złota i ciepła jesień, lecz wieczory przypominały nam, że zima jest blisko.
Angel Muse to bardzo specyficzne perfumy każdy, kto wie jak pachnie tradycyjny Angel powinien powąchać lżejszej i bardziej czekoladowej wersji legendy. Zapach należy do kategorii orientalno- waniliowej, dla mnie prym wiedzie kakao oraz paczula.
Nuty głowy: grejpfrut i różowy pieprz
Nuty serca: kakao z orzechami laskowymi
Nuty bazy: wetyweria i paczula
Perfumy te zakupiłam w momencie premiery w 2016 roku i są na tyle wydajne, że towarzyszą mi również w roku obecnym. Więcej poczytacie o nich na www.fragrantica.pl

Numer 8. Kocham jesień

Kocham kolory, słońce, opadłe liście, bordo, poranny szron i białe szczyty gór...... Dla mnie październik w tym roku był wyjątkowo łaskawy, choć uszczęśliwia mnie również zimny wieczór, deszcz dzwoniący o szyby, kubek gorącej herbaty z imbirem oraz zapach palonych świec. Jednym zdaniem — Kocham jesień, ta magiczną porę roku. Zresztą zobaczcie sami jak piękna była jesień w październiku. Zdjęcia robiłam ja oraz moja teściowa <3

Numer 9. Przeżycie

I tutaj Was zaskoczę, uwielbiam wszelkiego rodzaje atrakcje, ale w październiku doznałam czegoś wyjątkowego, czego nigdy nie miałam okazji przeżyć wcześniej. A mianowicie płynęłam promem. Powiem Wam, że mimo iż to bardzo krótka odległość, bo zaledwie 5.7 km i płynie się 33 min, wrażenie zostaje na długo.

Numer 10. Smak

W moim domu od października na stole króluje ser, a najczęściej typowo szwajcarskie danie, czyli Fondue. Jest ono bardzo syte oraz rozgrzewające, polecam samemu wypróbować i koniecznie z kieliszkiem sznapsa lub czerwonego wina. Od razu poczujecie klimat Alp :)

A Wam moi kochani jak minął październik, mam nadzieje, że żaden wirus Was nie rozłożył? Mam do Was ogromną prośbę, czy możecie polecić mi jakiś dobry, mocno nawilżający krem na dzień dla cery 35 +? Cena i marka nie grają roli, gdyż moja skóra cierpi z wysuszenia.

Przesyłam buziaki,

Monika.